W upale pierdlnym jak skoki Małysza
przejechałem pół Polski.
Drobnym marzeniem po umyciu rąk na stacji
było przybicie zimnego piwka z podróżującymi
Pragnienie potęgowało apetyt jak gra wstępna!
W drodze towarzyszył mi (jak się okazało na 60km)
autor kilku topowych pozycji książkowych
pod którymi ugina się Empik.
Połączeni współpracą z artystami muzycznej sceny w PL
mieliśmy sobie wiele do opowiedzenia.
Każdy kolejny browar prezentował lepsze kąski
i odkrywał smaczki.
W Filipińskim klimacie dojechałem do Warszawy.
Dziś czwartek, a ja niczym bumerang ponownie wracam na Śląsk.
Bujam się pomiędzy miastami jak biodra na parkiecie.
Przyjemny ten pląs, bo w każdej podróży poznaję ludzi wyjątkowych
i jednocześnie zwykłych jak ja.
PS: Lody niezmiennie podaje sprzedawca!
Pozdrawiam Ekipę! #Lodowato
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz