poniedziałek, 7 września 2020

 



Przy każdej okazji z ogromną radością
wyrywam się z objęć nadmuchanego wuwua,
pakuję mandżur i wychodzę na przeciw kleszczom
i komarom rozbijając się w lesie. 

Jednych i drugich szczerze nienawidzę, a jednak w ich obecności
emanuję większym spokojem niż w betonowym centrum miasta. 

Czasem ktoś zapyta, po chuj mi siekiera w przedpokoju?
Przestałem odpowiadać. 

Cały set powstał telefonem.
Co jakiś czas porządkuję treść galerii.
Zapraszam na przelot ostatnich dwóch miesięcy,
gdzie więcej wolnego czasu spędziłem w hamaku, niż mieszkaniu.
To wspomnienia sytuacji, które wzbudziły szeroki wachlarz emocji!

Czuję że żyję fest,
nie tylko po potrąceniu przez samochód,
wybuchu opony przy 160/h lub ugryzieniu komara. 

- A ledwo minął rok po rekonstrukcji twarzoczaszki. 
Trzydziestko co niesiesz w ręcach?











































































Archiwum bloga