Wróciłem do siebie.
Korpokubraczek włożyłem w dalekim od sierści kota miejscu.
Do lodówki wkomponowałem treść zakupowego koszyka.
Obecnie siedzę wygodnie przy dźwiękach Kiasmosa i lecę suwakami
raz w lewo, raz w prawo.
Czas umilam jabłkowym tytoniem,
którego chmurki wypełniają pomieszczenie.
Wszystko zdecydowanie za szybko się zmienia.
Łapie się nad tym,
że chwile zatrzymane w kadrze nie zawsze są mi
łaskawe.
Wszystkim osiłkom życze lat stu w towarzystwie cud muskulatury!
Całość z racji dnia kultu masy mięśniowej.
To zobowiązuje!
Jak wiadomo, najpierw masa, później rzeźba!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz