czwartek, 28 lipca 2016






Wróciłem do siebie. 
Korpokubraczek włożyłem w dalekim od sierści kota miejscu. 
Do lodówki wkomponowałem treść zakupowego koszyka. 
Obecnie siedzę wygodnie przy dźwiękach Kiasmosa i lecę suwakami 
raz w lewo, raz w prawo. 

Czas umilam jabłkowym tytoniem, 
którego chmurki wypełniają pomieszczenie. 

Wszystko zdecydowanie za szybko się zmienia. 
Łapie się nad tym, 
że chwile zatrzymane w kadrze nie zawsze są mi 




łaskawe. 



Wszystkim osiłkom życze lat stu w towarzystwie cud muskulatury!
Całość z racji dnia kultu masy mięśniowej.

To zobowiązuje!
Jak wiadomo, najpierw masa, później rzeźba!















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Archiwum bloga