To był szalenie pracowity tydzień.
Każdego dnia pękały mi oczy od godzin sprzed monitora.
Ich podsumowana ilość (prozaicznie zabrzmi) ale daje mi satysfakcję!
Wkładam w to coś więcej niż tylko oko w wizjer!
Obrazki przedstawiają momenty smaczne oraz szczególne!
Poznałem cudownych ludzi, którzy chętnie dzielili się wnętrzem!
- tak polecam otwierać się bez uprzedzeń i stereotypów...
Czuję się dumnie mogąc współtworzyć coś dla twórców odpowiedzi na większość moich pytań.
Google bardzo przyjemna przygoda! Anno kłaniam się w pas będąc pełnym uznania!
Za poznanie i dalsze pasmo sukcesów!
Co jakiś czas pojawiam się w Lodowato.
Radosna lodziarnia na Dworcowej 15 w Katowicach.
Mam przyjemność być w stałym kontakcie z ekipą
Mam przyjemność być w stałym kontakcie z ekipą
prowadząc dla nich Lodowato krętymi ścieżkami internetu.
W przerwie pomiędzy wtorkowymi podbojami
wybrałem się na spacer po Chorzowskim parku
gdzie realizowaliśmy zdjęcia wizerunkowe
dla Wujka G.
Tego dnia wkomponowany w odzież medyczną
przekroczyłem próg szpitalnego bloku.
Dla ładu i składu zacznę od początku!
Kilkanaście dni wstecz poznałem cudownego człowieka!
Jego
wyjątkowość polega na ratowaniu życia ludzi z zawałem mięśnia sercowego.
Czy to niewystarczająca moc aby dostrzec w nim ogromny autorytet?
Przechodząc od słowa do słowa zrodził się pomysł na reportaż
prezentujący
trud, pot, łzy, emocje, doświadczenia... wkładane w walce o
życie!
Tego dnia pojawiłem się
orientacyjnie, w celu rozpoznania miejsca, poznania lekarzy,
korytarzy i również własnych sił... Przyznam, że jestem średnio odporny.
Przyszedł czas podziękowania za wprowadzenie i pożegnania.
Zmęczony całym dniem zdjęć nie myślałem o niczym innym jak prysznicu,
obiedzie i łóżku. W drodze powrotnej dostałem telefon...
"Mamy zawał, wracaj, wykonasz pierwsze zdjęcia".
42 zatrzymane kadry.
8 sekund bezczynności serca pacjenta.
30 uporczywie stresujących minut zabiegu.
2 papierosy - przed i po.
W październiku planuję wypuścić obrazki w świat.
Taki mały, autoprezent za kolejną przeżytą "wiosnę".
korytarzy i również własnych sił... Przyznam, że jestem średnio odporny.
Przyszedł czas podziękowania za wprowadzenie i pożegnania.
Zmęczony całym dniem zdjęć nie myślałem o niczym innym jak prysznicu,
obiedzie i łóżku. W drodze powrotnej dostałem telefon...
"Mamy zawał, wracaj, wykonasz pierwsze zdjęcia".
42 zatrzymane kadry.
8 sekund bezczynności serca pacjenta.
30 uporczywie stresujących minut zabiegu.
2 papierosy - przed i po.
W październiku planuję wypuścić obrazki w świat.
Taki mały, autoprezent za kolejną przeżytą "wiosnę".
Pośród bycia dla każdego zatęskniłem do samego siebie.
- Mateusz, obiecuję, że nadrobię!
- Przyjmuję jako pewnik...
- Mateusz, obiecuję, że nadrobię!
- Przyjmuję jako pewnik...
Zdaje się, że warto było przyjąć uwagę młodej Damy,
która upomniała mnie kilkoma siarczystymi kurwami
za chwilowe zasłonięcie jej widoku w stronę sceny
na której gościło Tworzywo!
Obrazki poszły nieco dalej...
Na chwilę obecną oddycham już nieco spokojniej
jednak do ramion komfortu jeszcze daleko.
Powinienem się wysypiać.
Łapię się nad tym ale
dane słowo i termin ma dla mnie
priorytetowe znaczenie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz