czwartek, 10 sierpnia 2017






Ręka na pulsie ale ogarniam od jutra.
Na dzień jeden miasto straciło urok,
a wyżyny radości złamały się w pół.

Wróciłem, ze Śląska.
Padłem na dwanaście godzin,
wstałem, by powrócić do łóżka.

Analog jest mi bliski jak kropla potu na skroni.
Szczególnie w ostatnich dniach, gdzie roboty ogrom.

Wrzucam co wypluły skany wywołanego filmu.














Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Archiwum bloga